Największe teorie spiskowe w historii — Ostatnia Wieczerza

Są takie obrazy olejne, które od setek lat skupiają na sobie uwagę tłumów. Ludzie doszukują się w nich ukrytych przekazów i drugiego dna. Najczęściej skutkuje to powstawaniem coraz to ciekawszych teorii spiskowych na temat tych dzieł sztuki. Istnieje takie płótno, które farbą pokrył Leonardo da Vinci, zatytułowane Ostatnia Wieczerza. Malowidło to jest ogromne — jego wymiary to 8,8 na 4,6 metra. Najsławniejsza z hipotez o Ostatniej Wieczerzy wskazuje, że obok Jezusa jest miejsce nie dla Jana Ewangelisty, a dla Marii Magdaleny. Taką opcję rozsławiła w całym świecie głośna i kontrowersyjna powieść „Kod da Vinci”. Choć wszystkie fakty historyczne i naukowe depczą po tej możliwości, to mimo wszystko ma ona swoje — dość spore — grono zwolenników.

Na początek trzeba wyjaśnić coś, z czego wiele osób nie zdaje sobie sprawy. Ostatnia Wieczerza da Vinciego nie jest obrazem, który został zamknięty w ramie. Można podziwiać go po prostu na ścianie. Mimo wszystko absolutnie nie jest to fresk. To po prostu malowidło ścienne i tak właśnie należy to dzieło nazywać. Fresk to bowiem malunek wykonany w bardzo konkretnej technice malarskiej. W takim przypadku farba jest nakładana na wilgotną ścianę, a sama praca musi zostać wykonana możliwie szybko. Leonardo da Vinci natomiast słynął z tego, że wszystko co mógł odłożyć na później, na później odkładał. Z tego też względu upodobał on sobie tzw. suchą technikę — pozwalała mu ona przerwać pracę w dowolnej chwili. Podobnie było, jeśli chodzi o nakładanie poprawek. 

Ostatnia Wieczerza zaczęła blaknąć

Leonardo da Vinci nie przewidział jednak jednej istotnej kwestii. Mianowicie tego, że ten konkretny malunek ścienny z czasem zacznie blaknąć. Co gorsza, proces postępował jeszcze za czasów życia tegoż artysty. Z zapisków, które postwały w XVI jasno wynika, że wtedy już Ostatnia Wieczerza została zrujnowana. Dzieło to z tego powodu było po wielokroć poprawiane. Ostatnie ważne działania tego typu przeprowadzono w 1999 roku. Jaki był tego efekt? Taki, że dziś praktycznie nie jesteśmy w stanie dostrzec kolorów, które znajdowały się tam za czasów oryginału. Z powodzeniem można więc mówić nie tyle o renowacji, co zupełnej rekonstrukcji Ostatniej Wieczerzy. 

To wszystko to jednak nic takiego, ponieważ malowidło to nieustannie działa na ludzką wyobraźnie. Scena ukazująca ostatni posiłek Jezusa, który niedługo po tych wydarzeniach zostaje zdradzony i wydany na śmierć, szokuje i fascynuje jednocześnie. 

Stąd zapewne patrząc na to dzieło, można odnieść wrażenie, iż otaczający Chrystusa apostołowie są widoczne przerażenie i zdenerwowanie. Jednocześnie to właśnie w tamtym momencie — w świetle wiary chrześcijańskiej — ukształtował się jeden z najważniejszych sakramentów w Kościele Katolickim, czyli eucharystia. 

Biblijne postaci mające własne charaktery

Leonardo da Vinci zadbał również o to, aby w namalowanej przez siebie scenie, nie zabrało prawdziwych — żeby nie powiedzieć żywych, emocji. Biblijne postaci, które widzimy na obrazie mają konkretne charaktery. Mogą stanowić niejako lustrzane odbicie sam samych. Poniekąd zabieg ten jest obdarciem całego tego wydarzenia z całego mistycyzmu. Takie działanie naraziło włoskiego mistrza na potężną krytykę. Jednocześnie to samo działanie zaskarbiło sobie uznanie wielu innych odbiorców. Dlaczego? Bo emocje zawarte w Ostatniej Wieczerzy są tymi samymi emocjami, jakie na codziennie przeżywamy my wszyscy. To poniekąd trafnie zmniejszony dystans i uczynienie sztuki czymś mniej elitarnym, niż była ona do tej pory. 

Każdy z widocznych na obrazie apostołów jest pełen symboliki. Na przykład Piotr w dłoni trzyma nóż, co ma stanowić swoistą zapowiedź tego, że Piotr stanie niebawem w obronie swojego mistrza. Judasz natomiast trzyma woreczek — zapewne ten sam, w którym później będzie przechowywał trzydzieści srebrników. Niewierny Tomasz wskazuje palcem ku górze. To ten sam palec, jaki w przyszłości włoży prosto w ranę Jezusa. 

Głowa Jezusa w centrum zainteresowania

Warto w tym miejscu zwróci uwagę, że każdy z elementów Ostatniej Wieczerzy został solidnie przemyślany. Wszystko jednak ostatecznie sprowadza się do tego, iż głowa Chrystusa została usytuowana w centralnej części tego przedstawienia. Jest legenda, która głosi, że Leonardo da Vinci celowo wbił w ścianę gwóźdź, a następnie pociągnął od niego sznurki tak, aby ułatwić sobie resztę pracy. 

Jezus w związku z tym został namalowany na planie trójkąta, dzięki czemu wydaje się on punktem zbiorczym dla spokoju zawartego w tej scenie. 

Ostatnia Wieczerza robi naprawdę piorunujące wrażenie. Polecam obejrzenie jej na własne oczy, zanim kolejne jej elementu zostaną znów dotknięte nieczuły zębem czasu. Są takie obrazy, które zawsze będą ponadczasowe, a to konkretne dzieło z całą pewnością, jest doskonałym przykładem w tym przypadku.